Dzięki uprzejmości znajomego mogę przetestować kilka gatunków yerba mate aby nie kupować całej paczki w ciemno. Dostałem dziś trzy woreczki z yerbą: CBSe Regularis, Cachamate Rosa i Canarias.
Na pierwszy ogień idzie CBSe Regularis. Ma ona najmniej pyłu z trzech wyżej wymienionych yerb. Po zalaniu dałem jej chwilę aby naciągnęła. Pierwsze łyki w smaku przypominały wywar z papierosów i starych skarpet, przy czym zaznaczam, że nie próbowałem nigdy takiego wywaru, to po prostu skojarzenie ;) No ale nic to, brnę dalej w yerbę. Po wypiciu drugiego zalania zacząłem się przyzwyczajać i oswajać z jej smakiem. Nie zauważyłem pobudzenia kofeinowego, którego się spodziewałem (po wypiciu kawy również nie czuję się pobudzony i mogę z powodzeniem położyć się spać). Trzecie zalanie wyczerpało całkowicie możliwości suszu, którego było pół kubka.
Cachamate Rosa była słabsza albo się przyzwyczaiłem. Troszkę drobniejsza, ale nieznacznie, raz musiałem przeczyścić bombillę, która się zapchała. 2/3 kubka wystarczyło na zalanie jej 5 razy.

Na koniec zostawiłem Canarias. Jest ona z wyżej wymienionych trzech mate najdrobniejsza. Po zalaniu kubka, do 2/3 wypełnionego yerbą zrobiła się gęsta zupa. Jej smak jest zdecydowany, porównywalny mocą do CBSe Regularis jest w niej jednak coś co sprawia, że z tych trzech najbardziej mi odpowiada, mimo tego, że jest bardzo drobna i moja bombilla nie radzi sobie z filtrowaniem. 2/3 kubka wystarczyło na 7 zalań, z czego 2 były na zimno.
Moja przygoda z yerba mate zaczęła się łagodnie i jestem pozytywnie do niej nastawiony po pierwszych degustacjach. Za jakiś czas kupię paczkę Canarias i pewnie znów napiszę o niej co nieco.