środa, 5 października 2011

Ceylon Nuwara Eliya

Nuwara Eliya jest miastem położonym w środkowej części Sri Lanki na wysokości około 1 868 metrów. Miasto to zostało założone podczas epoki kolonialnej (1846 r.) przez Samuela Bakera - brytyjskiego odkrywcę i wtedy też zostały założone tam pierwsze plantacje herbaty.

Średnia temperatura w Nuwara Eliya wynosi 16 °C i jest oczywiście niższa niż w rejonach położonych na mniejszej wysokości, co sprawia, że herbata z tamtejszych plantacji jest delikatniejsza.

Przejdźmy do tego co najlepsze :)


Ceylon Nuwara Eliya

Przed zaparzeniem
Listki pokruszone - około 0,5 centymetrowej długości, większość ciemna, występują jaśniejsze. Aromat orzeźwiający, lekki.

Po zaparzeniu
po 3 minutowym zaparzeniu listki pokazały swoje kolory: brązowy, zielony, czerwony,
Napar jasny ma jasny czerwono-pomarańczowy kolor. Zapach bardzo przyjemny, ale delikatny.

Jak dla mnie smak nie jest łagodny o czym twierdzi większość opisów sprzedawców. Jest średniej mocy i nie należy jej parzyć dłużej niż 3 minuty, a nawet 2 w zupełności wystarczą. Niewielkie rozmiary listków sprawiają, że szybko się zaparza, a jasny kolor nie sugeruje, że susz oddał już to co dobre do naparu.

Jest to dobra i niedroga herbata, którą z czystym sumieniem mogę polecić nawet wybrednym herbaciarzom.


PS
Ta herbata ponoć dobrze smakuje z mlekiem, niestety nie mam go pod ręką aby to sprawdzić, ale w przyszłości pewnie tego spróbuję, gdyż nie widzę nic złego w dodawaniu mleka do herbaty ;) a Ty?

środa, 24 sierpnia 2011

Black Beauty

Wreszcie nowa herbata do spróbowania i to czarna (czarne herbaty lubię najbardziej). Mam też nowy kubek z filtrem i pokrywką. Do tej pory musiałem się bawić łyżką wyciągając fusy z kubka, teraz wystarczy wyjąć metalowy filtr i wszystkie fusy opuszczają kubek z naparem. No i pokrywka pozwala herbacie dobrze się zaparzyć.

No ale wróćmy do herbaty. Jest to chiński Black Beauty, zbierany i przetwarzany w prowincji Yunnan toteż spodziewam się podobieństwa do innych Yunnanów, które są "konkretne": mocne, ale nie cierpkie, lekko słodkawe.

Suche listki mają 1 - 2 cm długości, są ciasno pozwijane. Jest też całkiem sporo złotych tipsów (zdjęcie). Susz ma zapach podobny do Yunnan Golden Tips, lecz łagodniejszy i słodszy.


Po zaparzeniu liści napar nabiera pięknego, bursztynowego koloru. Zapach jest wyrazisty, typowy dla Yunnanów. Smak zdecydowany ale aksamitny, czysto herbaciany, bez nut owocowych czy kwiatowych. Niestety nie widzę różnicy między Black Beauty, a Yunnan Golden Tips (tego drugiego piłem ostatnio kilka miesięcy temu), ale może z czasem moje degustacyjne zdolności się rozwiną ;)

Liście po zaparzeniu rozwijają się. Większość jest w całości, są nieduże, zauważyłem też pojedyncze patyczki.

Black Beauty zdecydowanie przypadł mi do gustu i potwierdza wyższość chińskich Yunnanów nad innymi czarnymi herbatami (oczywiście w moim mniemaniu) ;)
Pozdrawiam.

środa, 13 lipca 2011

Herbata z humorem

Dawno nie było żadnego wpisu, ponieważ nic nowego nie trafiło do mojego kubka, niemniej wypada od czasu do czasu coś na blogu napisać. Jako miłośnik herbaty poza jej spożywaniem interesuję się kulturą z nią związaną, a także wszystkim innym co jest związane z herbatą.

Chciałbym wam przedstawić kilka filmików znalezionych w odmętach internetu, których tematem jest herbata.

Pierwszy jest japońską reklamą herbaty:





Kolejny filmik udowadnia, że twardzi faceci też piją herbatę!





Skoro się pośmialiśmy to pora na coś ku refleksji. Autor filmiku pisze:
Film "Herbata" jest krótką impresją, która łączy dwie rzeczy, jakimi są obraz parzącej się herbaty, który jest przyjemny, oraz dzwięk radia , w którym wybrzmiewają trudne i złe historie ludzkiego życia na całym swiecie. Poprzez sprzeczność obrazu i dźwięku chciałem zmusic widza do dostrzeżenia dysonansu w jakim żyjemy, obojętności na to, co dzieje się poza naszą filizanką herbaty.



Pozdrawiam serdecznie!

środa, 22 czerwca 2011

Yerba mate

No i stało się! Dziś wypiłem swoją pierwszą yerbę ;) Mam nadzieje, że moi czytelnicy, jeśli tacy są, nie pogniewają się za odbiegnięcie od głównej tematyki bloga.

Dzięki uprzejmości znajomego mogę przetestować kilka gatunków yerba mate aby nie kupować całej paczki w ciemno. Dostałem dziś trzy woreczki z yerbą: CBSe Regularis, Cachamate Rosa i Canarias.

Na pierwszy ogień idzie CBSe Regularis. Ma ona najmniej pyłu z trzech wyżej wymienionych yerb. Po zalaniu dałem jej chwilę aby naciągnęła. Pierwsze łyki w smaku przypominały wywar z papierosów i starych skarpet, przy czym zaznaczam, że nie próbowałem nigdy takiego wywaru, to po prostu skojarzenie ;) No ale nic to, brnę dalej w yerbę. Po wypiciu drugiego zalania zacząłem się przyzwyczajać i oswajać z jej smakiem. Nie zauważyłem pobudzenia kofeinowego, którego się spodziewałem (po wypiciu kawy również nie czuję się pobudzony i mogę z powodzeniem położyć się spać). Trzecie zalanie wyczerpało całkowicie możliwości suszu, którego było pół kubka.

Cachamate Rosa była słabsza albo się przyzwyczaiłem. Troszkę drobniejsza, ale nieznacznie, raz musiałem przeczyścić bombillę, która się zapchała. 2/3 kubka wystarczyło na zalanie jej 5 razy.


Na koniec zostawiłem Canarias. Jest ona z wyżej wymienionych trzech mate najdrobniejsza. Po zalaniu kubka, do 2/3 wypełnionego yerbą zrobiła się gęsta zupa. Jej smak jest zdecydowany, porównywalny mocą do CBSe Regularis jest w niej jednak coś co sprawia, że z tych trzech najbardziej mi odpowiada, mimo tego, że jest bardzo drobna i moja bombilla nie radzi sobie z filtrowaniem. 2/3 kubka wystarczyło na 7 zalań, z czego 2 były na zimno.

Moja przygoda z yerba mate zaczęła się łagodnie i jestem pozytywnie do niej nastawiony po pierwszych degustacjach. Za jakiś czas kupię paczkę Canarias i pewnie znów napiszę o niej co nieco.