czwartek, 2 czerwca 2011

Assam FTGFOP Gentleman

Witam serdecznie na moim blogu o herbacie! Dawno nie było wpisu, dlatego pora to zmienić. Dziś słów kilka o Assamie i jednej herbacie z tego regionu.

Assam został częścią Indii w czasie okupacji Indii przez Brytyjczyków (1824-1826). Jest stanem w północno-wschodniej części kraju. Nas jednak historia nie interesuje ;) Ważne są dla nas kwestie mające wpływ herbatę oczywiście.



Krzewy herbaciane w tym rejonie rosną na równinach, w klimacie tropikalnym o dużej wilgotności i wysokiej temperaturze. Sprawia to, że niemal całe uprawy assamu skierowane są na produkcje herbat czarnych, są bowiem zbyt "charakterne" do produkcji zielonej czy białej herbaty.


Assam FTGFOP Gentleman, którego kupiłem ma dość drobną strukturę i co nieco złotych tipsów, jest też zdecydowanie ciemny. Przed zaparzeniem pachnie charakterystycznie dla tego gatunku herbat ale aromat nie jest bardzo intensywny. Po zaparzeniu dość szybko nabiera koloru, który po 3-4 minutach staje się ciemno miedziany, bardzo ładnie prezentuje się w przeźroczystym naczyniu. Zapach zaparzonego Gentlemana jest tak cudowny, że zostawiam sobie fusy w czajniku aby nacieszyć się ich aromatem po wypiciu herbaty ;) Pora na to co najważniejsze - smak. Moc nie jest duża jak na mój gust, ale nie jest też zbyt mała. Producent pisze o korzennym aromacie, którego ja niestety nie wyczuwam. Jest on zdecydowanie mniej słodki niż na przykład Yunnan Golden Tips i bardziej gorzki. Trzeba go też dłużej zaparzać (około 4-5 minut) aby odpowiednio naciągnął.

Myślę, że ta herbata jest idealna dla osób, które chcą się przerzucić z herbat torebkowych na sypane, ponieważ (w mojej opinii) przypomina w smaku niektóre herbaty ekspresowe.

9 komentarzy:

  1. Na początek - nie żebym się czepiał ale .... -"klikacie tropikalnym" winno być klimacie, poza tym - "uprawy assamskie" winno być uprawy assam bowiem w zasadzie się nie odmienia choć dopuszcza się formę assamu ;-) z czepialstawa to na tyle. Co do herbaty bo ta tu najważniejsza.. żaden dobry assam nie będzie miał dużej goryczy jeśli jest dobry - FTGFOP - brakuje mi literk B bowiem raczej jest broken. Assam do odmiana herbaty harakteryzująca się tym, że małe listki są rozmiarów dużego paznokcia u mężczyzny. Po zbiorach jest poddawany "łamaniu" bowiem gdybyśmy chcieli uzyskać napar o pojemności 0,5 litra, musielibyśmy "wrzucić" 5-8 listków. Poza tym, nie jestem zwolennikiem podawania oznaczeń i opisywania walorów herbaty ponieważ w każdym ogrodzie czy na każdej plantacji oznaczenia mogą wskazywać, że to świetna herbata ale ważny jest zbiór a właściwie nr tego zbioru...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz i dzięki za zwrócenie uwagi na literówki (sam narobiłeś ich więcej w komentarzu ;p).
    Co do herbaty, nie jestem wielkim znawcą ani kiperem więc moje odczucia są bardzo subiektywne i niepoparte dużym doświadczeniem, stąd porównania do innych herbat, gdyż nie mam punktu odniesienia (jeszcze) do innych herbat z Assamu. Co do tego czy jest łamany to już kwestia oznaczeń producenta i sklepu, ten łańcuszek idzie dalej (np. ja go powiększyłem), nawet jeśli jest to błąd to nieznaczny, na zdjęciu można zobaczyć jak wygląda herbata i mówi to więcej niż kilka literek. A tak naprawdę to bez spróbowania ciężko jest stwierdzić cokolwiek, gdyż czynników wpływających na ostateczne walory herbaty jest znacznie więcej niż wspomniany przez Ciebie numer zbioru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się choć uprę się przy tym, że assam jest "łamany" i to bez oznaczeń producenta będzie widoczne. Jest to jak wcześniej wspomniałem specyfika gatunku. Jeśli trafiłeś na assama w którym są pełne liście prawdopodobnie trafiłeś na jakiś mały przekręcik. To może być herbata o walorach assamu ale nie prawdziwy assam. Jeśli znajdę zdjęcia z assamu z procesu suszenia to podrzucę na maila, żebyś zobaczył jak wyglądają liście i krzewy assamu. Co do walorów assamu, zgadzam się, że czynników jest więcej. Od uprawy, przez glebę, środki hormonalne jakimi traktuje się krzewy, przez sam sposób przygotowania naparu. Uprościłem nieznacznie skupiając się wyłącznie na herbacie mającej gwarantowaną jakość. A tu z założenia wiemy jakie warunki były spełnione przy uprawie, przygotowywaniu suszu więc nr zbioru mówi nam bardzo dużo - min. o ilości garbników, kolorze napuru jaki uzyskamy, słodowym posmaku (lżejszy, cięższy) czy ewentualnej "ziemistości" naparu.
    Pamiętaj, że uprawiając herbatę, plantator mający na celu wyłącznie jakość gwarantuje powtarzalność rok do roku walorów smakowych etc... Trochę przeciągam ale miło, że są tacy co chcą i sami próbują w tym temacie i warto prowadzić dialog..

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, liście mojego Gentlemana nie były w całości. Jednak czy skrót w nazwie jest błędny? Chyba nie zawsze umieszcza się tam "B" nawet jeśli liście są "łamane".
    Dzięki za konstruktywny komentarz, wiem, że całe morze herbaty przede mną ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak jest u Ciebie z niemieckim ale to taka strona na której możesz posłuchać o herbatach od Ralfa Janeckiego (wbrew nazwisku nie ma nikogo z Polski i nikt z jego rodziny stąd nie pochodzi :-) ).
    http://www.puretea.de/tea_taster.php?page=tea-taster-auswertung-2010

    Polecam bo to człowiek który "zbudował" markę Ronnefeld, Althaus czy Pure Tea. Jest jednym z najlepszych tea masterów na świecie, stworzył takie mieszanki herbat jak np. Morgentau (taka kompozycja kwiatów i herbaty zielonej - polecam) czy Mango Lu Dao (kompozycja mango z herbatą zieloną)..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za link, ale niestety mój niemiecki leży. Z tekstu trochę jestem w stanie zrozumieć, ale aby w całości go pojąć muszę w translator wrzucić. Filmiku jednak do translatora nie dodam :(
    O czym on tam mówi?

    OdpowiedzUsuń
  7. jak z lewej strony ekranu zaczniesz od najstarszych dat przejdziesz przez cały procesz szkolenia podstawowego ;-) w zasadzie zrozumiesz dużo bo wszystkie wypowiedzi są poparte przykłsadami.. spróbuj bo tak się zaczyna szkolenie na tzw. Tea Mastera :-) poza tym jeszcze tylko degustacja i kilka wycieczek na Cejlon, do Indii... nie, to oczywiście żart ale warto posłuchać Ralfa..i popatrzeć..

    OdpowiedzUsuń
  8. Natchnąłeś mnie do poszukiwać i znalazłem wiele materiałów o degustacji herbaty w języku angielskim (sorry Ralf, Ich verstehe dich nicht). Doszkolę się w wolnej chili i wykorzystam zdobytą wiedzę w kolejnych wpisach ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń