Pochodzi ona z rejonu Puttabong znajdującego się we wschodnich Indiach. Herbata rośnie tam na wysokości około 2500m n.p.m. co nadaje jej wyjątkowego, lekko pikantnego smaku.
Przed zaparzeniem Darjeeling Puttabong prezentuje się tak:

Zaparzyłem go nie używając termometru, przelewając wrzątek najpierw do jednego kubka, potem do drugiego i następnie do właściwego, z herbatą. Zaparzam w ten sposób zielone herbaty i temperatura wody jest wtedy dla nich w sam raz.
Po 2 minutach otrzymałem napar w zapachu podobny do liści przed zaparzeniem. Smak delikatny, słodki, bez cienia goryczy.
Napar i liście prezentują się tak:


Napar nie zmienił się bardzo po drugim parzeniu, które trwało 3 minuty. Zyskał odrobinę cierpkości nie tracąc poprzednich walorów. Herbata ta przypadła mi do gustu i z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po puttabonga. Pozdrawiam.
Wiedzialem, ze darjeeling to najbardziej szlachetna ze wszystkich czarnych herbat, ale nigdy nie slyszalem o zielonej darjeeling...
OdpowiedzUsuń